środa, 22 lipca 2015

"Życie na krawędzi..."Rozdział 13 "Nadzieja..."

*** Oczami Stelli***
Rutyna. Szara codzienność. Zajęcia niczym nie różniące się od normalnej lekcji w mojej szkole. Przynajmniej dzisiaj wyglądam znośnie...Nauczyciel mówi a my udajemy, że słuchamy. Caro błyszczy, chłopcy śmieją się, a ja zapatrzona w szybę okna, całkiem nieobecna...
Harry ma śliczne loki. Kiedy ćwiczy wiatr rozwiewa je na wszystkie strony. Uwielbiam jego widok.
-Panno Rowan.-krzyknął nauczyciel.Nie lubię jego godzinnego zrzędzenia.
-Obecna do cholery !-zerwałam się.
-Dobrze.Także powtórz temat dzisiejszej lekcji.-drążył dalej temat.
-Jest to moja 2 lekcja. Informatyka.-spojrzałam na plan zajęć.
-Więc zapewne mówimy o komputerach.-zauważyłam.
-Echhhh....-westchnął głęboko i odszedł od mojej ławki.Nauczyciel zgaszony.
-Więc, program szpiegowski CR2000r jest to program rejestrujący wszystkie kamery w danym obszarze, możecie posługiwać się nim poprzez Internet.Teraz otwórzcie podręczniki na stronie 27 i wykonajcie na komputerach zadanie nr 5, 6  i 9. -tłumaczył nudno.Zrobiłam je z prędkością światła.Nic trudnego. Następnie spojrzałam na Caro. Nieźle dawała sobie radę.Czy ona dzisiaj zakręciła sobie loki ? Całą noc chodziła po pokoju to pewnie sobie kręciła włosy... Jednak loki na tak długich włosach wyglądają niesamowicie. W pewnym momencie się odwróciła. Uśmiechnęła się i kilkoma gestami dała mi znać, że chce długopis. Rzuciłam jej ten co miałam w piórniku. Ja mam jeden zeszyt do wszystkich przedmiotów. Taniej i po mojemu. Niespodziewanie do klasy wpadł Harry.
-Dzień dobry, mogę prosić Stellę na słowo.-powiedział zmachany.
-Nie.-powiedziałam. Nie mam zamiaru ruszać się z tego krzesła.
-Bo cie wyniosę.-zagroził.
-Taa. Jasne...-odrzekłam. Harry w szybkim tempie ruszył w moją stronę, po czym jakbyśmy byli sami przerzucił mnie przez ramię i wyniósł zza drzwi.. Odprowadzeni spojrzeniem zdziwienia innych...
-Czego ?!-burknęłam opierając się o ścianę.
-Dostałem rozkaz doszkolić cię w zakresie hakerów. Jesteś dobra.-zauważył z uśmiechem.
-Najlepsza.-poprawiłam.
-Ze mną będziesz najlepsza.-rzekł i zatrzymał mnie ramieniem.
-Jest jeszcze coś.-powiedział spuszczając wzrok.
-Co ?!-zapytałam podnosząc ton. Zbierał chwilę na odwagę żeby mi t powiedzieć.
-Twój tata miał wypadek samochodowy.-rzekł patrząc mi w oczy.
-Żyje?-zapytałam zimno.
-Tak, jest w szpitalu.-powiedział spokojnie.
-No to spoko.-przewróciłam oczami.
-Byłem na miejscu wypadku. Widziałem ten teren. Nie było śladu po hamowaniu. Ktoś podciął mu hamulce, myślę, że to był Hawakejn.-powiedział cicho.
-Masz nie mówić Caro, jasne ?-rzekłam ściskając jego dłoń.
-Jasne.-powiedział tuląc mnie do siebie. Jego zapach, dotyk ciepłej skóry.... Ja go kocham i nienawidzę na raz....Boże już to teraz przed samą sobą nie mogę wypierać...NIE!!! 
-Dzięki, tego mi było trzeba.-powiedziałam, czując jak rumieniec oblewa moją twarz.
-Widzimy się na doszkoleniach o 3.-rzekł odchodząc. Odprowadziłam go aż zniknął z pola widzenia. Akademia była ogromna, ale ja patrzyłam tylko na niego.Oparłam się o ścianę i dłońmi zasłoniłam twarz. Nienawidzę tego uczucia...ale on jest boski.Wróciłam do klasy. Nie dałam niczego po sobie poznać, choć Caro prześwietlała mnie wzrokiem. Gdy nastał dzwonek, podeszła do mnie różowo włosa...
-Widzę, że Harry za tobą lata.. Ciekawe czemu. Chcesz mu skoczyć do łóżka?-powiedziała dzida z toną tapety na twarzy.
-Weź sobie zjedz kanapeczkę, bo ci cukier spadnie i ołysiejesz.-powiedziałam ściskając pięść.
-Nieodwzajemnione uczucie.Jak przykro ....-dalej mówiła...
-Radzę ci stąd odejść, bo jutro możesz się obudzić oblana kwasem.-zagroziłam.Wtedy dosłownie znikąd znalazł się Harry.
-Lily weź przyjaciółki i daj jej spokój. Ona jest ze mną.-rzekł twardo.
-Aleee.... To ty z nią ?!-zaczęła krzyczeć w swej tandetniej, różowej sukience.
-Tak. Problem ?-potwierdził. Zdziwiłam się.
-Ale ty ? teraz... tutaj ?-pytałam z niedowierzaniem.
-Przechodziłem.-arogancko się uśmiechnął.
-Ja nie dziękuję. Zapamiętaj.-powiedziałam cicho. On mnie onieśmiela. Nie wiem czemu...
-Mam problem. Ktoś poprzedniej nocy próbował się włamać do bazy Instytutu.Muszę wzmocnić tarczę. I pomyślałem...-nie skończył.
-Dobra. Chodźmy...-zaczęłam.
-Ale dlaczego powiedziałeś, że jesteśmy razem? Przecież ci nie zależy ... -zapytałam ponuro.
-Nic takiego nie powiedziałem....-zaprzeczył i zaprowadził mnie do samochodu..

***Oczami Caro ***
-Wszystko w porządku, kochanie ?-z rozmyślań wybudził mnie głos mojego chłopaka.
-Tak ...-powiedziałam cicho.
-Nie wierzę. Nie umiesz kłamać.-utwierdził się w przekonaniu Alex.
-Dlaczego Stella pojechała z Harry'm?-zapytałam z lekkim uśmiechem.
-Harry'emu podoba się Stell, ale ona do niego zbytniej empatii nie podziela.-rzekł rozciągając się przy drzewie.
-Co ty za bzdury opowiadasz ? Stelli zależy na Harry'm.-oświeciłam go.
-Myslisz o tym, żebyśmy spiknęli ich jak wiewiórki ?-zamyslił się.
-No to jak... Impreza w Salem będzie dopiero pod koniec roku.... Chłopcy świętują ....-rzekłam z entuzjazmem.
-Mimo wszyskto nie powinniśmy się wtrcać.-rzekł Alex.
-Dobrze. Jeżeli do końca roku nie będą w związku to im dopiero wtedy pomożemy.... Dobrze ?-rzekłam.
-Oni będą siedzieć w waszym pokoju, a my wyskoczymy sobie do mnie na małe co nieco ??-powiedział z tym swoim uśmiechem.
-Nie..Jesteś draniem.-rzekłam siedząc przy drzewie.
-Ale jestem twój. Taka jest cena bycia draniem...-rzekł całując mnie.Muszę się doszkolić w zakresie walki..Ona musi być najlepsza.
*** ****


*** Oczami Alexa ***
Życie, czemu tak pędzisz...A raczej mijasz bez mojego pozwolenia. Minęły prawie cały rok....szybko. Caro z dnia na dzień stawała sie lepsza. Wierzyła w siebie. Czułem, że się stara . Ma ambicje.Jest szybka jak torpeda, dość silna do walki ale jej największą cechą jest elastyczność i bezgłośność. Wkłada w każde ćwiczenie całe serce, lubi to i czuje że jest to dla niej stworzone. Myślałem, że nie ma lepszych ode mnie, ale się pomyliłem.... Dzisiaj pierwszy raz pokonała mnie w walce wręcz....
-Wspaniale, jesteś gotowa.-powiedziałem podnosząc się z ziemi.
-Ludzie, pokonałam wielkiego Alexa Black'a ! -krzyczała z takim entuzjazmem.
-Impreza ?-zapytałem szczęśliwy.
-I to zdecydowanie.-powiedziała wieszając ręce na mojej szyi.
-Ścigamy się!-rzekłem i zacząłem biegnąć. Wyprzedziła mnie w przeciągu kilku sekund.
-Dalej mnie kochasz najmocniej na świecie ?-zapytałem tuląc ją. Zabiję Lily jeśli namiesza w naszym związku...
-Tak.No chyba, że Lily Ciebie już zdobyła... -przewróciła oczami. Spojrzałem na nią a ona wybuchnęła śmiechem....
-Masz wątpliwości ?-chichotała. Lubię jak jest szczęśliwa. Oczywiście ja zawsze muszę coś spierdolić i ją zasmucić... 
-Nie.Chodź idziemy po naszą przyszłą parkę.-rzekłem spokojnie. Plan mieliśmy opracowany do perfekcji.
W Salemie wszyscy mnie znali. Nie raz ratowałem im skórę przed trenerami.Szedłem za rękę z Caro po korytarzu, nie wspominam, że wyglądała perfekcyjnie.
-Nie mogę znaleźć Stelli.-zauważyła moja dziewczyna.
-Patrz...-powiedziałem wskazując na Harry'ego z Lily trzymającymi się za ręce.Jak on mógł...  Każdy wie że Lily to suka. Po prostu. Siostra Charlotty  poprzedniego wcielenia. Chciałem tak podejść i wybić Harry'emu pomysł z dziwką, ale Caro mnie zatrzymała...
-Lepiej żeby Stell ich razem nie widziała...-szepnęła. Odwróciłem się i w progu spostrzegłem Tęczową.Jej zaszklone oczy były niemalże w złości, rozpaczy. Jeszcze nigdy odkąd poznałem Stellę nie widziałem w niej czegoś takiego ... Jej oczy gasły z każda sekundą... Ku mojemu zdziwieniu podeszła do różowej żmii.
-Chce porozmawiać z Harry'm.-rzekła neutralnie. Lily zaczęła syczeć, ale momentalnie ucichła.Harry grzecznie zabrał ją na balkon, a ja poszedłem się z Caro napić. Zapowiada się dłuuuugi wieczór. Muszę Caro powiedzieć coś...z czego na pewno nie będzie zadowolona.... Upadły anioł... raczej drań, zimny drań...


***Oczami Harry'ego***
Nienawidzę gdy tak na mnie patrzy, z takim urazem.
-Jak możesz się zadawać się z taką suką ? Ona Ciebie zniszczy.Jej chodzi głównie o afisz.-tłumaczyła gestykulując. Przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć....
-Czy ty jesteś zazdrosna ?-zapytałem.
-Ja już nie wiem.... Najpierw tak wspaniale spędzamy czas a później trzymasz się za rękę z tą żmiją. Nie wiem co myśleć...-mówiła twardo.Nareszcie znalazłem sposób żeby mnie zauważyła. Zazdrość kuzynką  kochających.
-Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką spotkałem, ale..-przerwano mi.
-Zawsze musi być to cholerne "ale".-marudziła.
-Zawsze.-potwierdziłem.
-Harry, bo ja Cię kocham. Całymi nocami myślę o tobie. Zachowuje się jak wariatka, nie mogę się na niczym skupić.To boli. Ja nie chcę nic czuć. Ale się kurwa schowałeś w mojej głowie i nie chcesz  stamtąd wyjść, cwaniaczku.-mówiła zasłaniając dłońmi twarz.Przez chwilę patrzyłem na nią z niedowierzaniem... Czy ona wyznała mi miłość?Już chciała stamtąd wyjść, ale nie pozwoliłem jej. Tyle razy próbowałem, ale się nie udawało. Ona boi się stracić.
-Stella... Ja Ciebie też. Przestałem się starać bo myślałem, że Tobie już nie zależy. Z resztą tyle razy mi to powiedziałaś, że zwątpiłem.-rzekłem stając przed nią.
-Jestem skomplikowana....-powiedziała uśmiechając się. Przytuliła mnie. Właśnie zdałem sobie sprawę, że ją kocham.To niesamowite uczucie, przebywania z nią...Każde nasze wspomnienie... Chwyciłem jej twarz i pocałowałem. Odwzajemniła pocałunek. Mam ją.


***Oczami Caro***
-Alex zobaczysz oni będą razem.-powiedziałam pijąc "Jack'a Danielsa" przy barze w Salem.
-Będą, za bardzo ich ciągnie do siebie.-przytaknął mi.
-Chcę Ci się pochwalić. Four powiedział, że : " Jakimś cudem jesteś z gangu najlepsza w walce"...-powiedziałam rumieniąc się.
-Miałaś dobrego nauczyciela.-powiedział pijąc bursztynowy płyn.
-Wiem, dziękuję.-rzekłam szczęśliwa.
-Nie zdziwiłbym się, jakby Harry się tam oświadczył Steli.-dukał.
-No nie wiem... Romantycznie byłoby na pewno.-zauważyłam.
-Mój ojciec oświadczył się mamie, wysyłając szkatułkę z listem. Może ją kochał.-mówił zimno.
-Szkatuła ?-zamyśliłam się. Czy to możliwe ?
-Na strychu w starym bloku.-tłumaczył.
-Nie... ""Tajemnice powierzam szkatule miłości mojej...""-cytowałam.Zamyślił się,
-Czytałaś dziennik swojego ojca ?-zapytał zdziwiony.
-Alex ! Ja wiem, gdzie są dokumenty projektu A.I.R.-rzekłam spontanicznie.
-Ciii.. Nie tak głośno... -uciszył mnie.
-Wyjdźmy..-zdecydowałam. Wzięłam płaszcz i wyszłam z Salem.
-Musimy te dokumenty znaleźć i zniszczyć. -mówiłam cicho.
-Zwariowałaś ?! To może być nowa generacja technologi. Będziemy znani i bogaci.-rzekł stając na podwórku.
-Sława niesie ze sobą ogromne zagrożenie..To broń MASOWEGO rażenia. Może wyrządzić więcej krzywdy niż pożyteczności.-przywróciłam Alexa z powrotem na ziemię.
-Nie możesz dostrzec myśli technicznej? Caro to coś co zbawi świat !-dyskutował.
-Albo go zniszczy i zapłaci za to tysiące rodzin... Nie bez powodu mój ojciec schował te dane...-powiedziałam smutno.
-Ile jeszcze ludzkich istnień zginie przez to ?!-zapytałam już ze łzami w oczach.  Alex spuścił głowę...
-Chodź do mnie.-powiedział zasłaniając mnie swymi ramionami.
-Obiecuję Ci...Wszystko będzie dobrze-szeptał. Nawet nie potrafię opisać, jak tego potrzebowałam.
-Muszę jutro pojechać do mojego domu.-powiedziałam zdenerwowana.
-Jutro są egzaminy kończące rok.-zauważył.
-To już jutro ?!- zamyśliłam się. Kiwnał głową. Przebiegł mnie dreszcz.
-A jak nie zdam ?-zapytałam z  przerażeniem.
-Ty ?!-zapytał retorycznie i pocałował mnie w czoło.
-Posłuchaj mnie...-chwycił moje dłonie.
-Co się dzieje?-zapytała.
-Jutro jadę w moją pierwszą misję  w teren. Podesłali dane z Instytutu. Mam się wstawić jutro.-Alex ruszał ustami z których wypadła ciemność.
-Gdzie to będzie ?!-zapytałam z zaszklonymi oczami.
-Na południowym krańcu Anglii.-rzekł twardo.
-Tam gdzie zginął tata ?-zapytałam zła.
-Niestety.-zauważył.
-Nie ! Zostaw mnie !-krzyczałam zła.
-Caro, obiecuję, że wrócę.-próbował zatrzymać mnie przy sobie.
-On też obiecywał. I nie wrócił. -zauważyłam.
-Ale...
-Nie. Wszyscy faceci to egoiści i kłamcy!-powiedziałam zdenerwowana. Wyrwałam się z uścisku i pobiegłam do pokoju, w którym rozpaczałam. Dlaczego on mi to robi ?! na dodatek Stell długo nie wracała. Obiecałam być silna. Spojrzałam na zegar. 2:12. Alex za chwilkę wyjeżdża. Z kim chociaż muszę się pożegnać.Wiem, że dla niego to też trudne. Oczywiście wszystkie drzwi były zamknięte. Otworzyłam balkon. Są ramy okien. Tym razem nie pozwolę mu tak sobie odejść. Ześlizgnęłam się, jak to miałam w zwyczaju po budynku. Bez szwanku zeszłam na dwór. Krocząc do pokoju Alexa, myślałam nad tym co mu powiedzieć, aż w końcu zobaczyłam Go na samym środku chodnika.
-Coś Nas do siebie przyciąga.-zaśmiał się.Kiwnęłam głową.
-Chcę Ci powiedzieć, że....Wierzę w Ciebie i proszę nie zostawiaj mnie-głos drżał jak nigdy.
-Zawszę będę.-powiedział przytulając mnie.
-Alex melduj się ! -jakiś głos z samochodu krzyknął.
-Muszę iść..-powiedział smutno i mnie opuścił.
-Caroline?-zapytała stojąca za mną Lily.
-O widzę, że ty też jesteś bez wartości.-poruszała ramionami, pijąc wódkę.Ciekawe połączenie.Zaśmiałam się i wróciłam do siebie.Będę silna. Muszę. Serce biło mi jak nigdy.
***

3 komentarze:

  1. Jesteś cudowna <3
    P.S. Nie mogę się doczekać dalszych przygód. Naszych w realnym świecie i bohaterów w opowiadaniu :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham skrycie....

    OdpowiedzUsuń