*** Caro ***
Egzaminy...Staliśmy w rzędzie. Jak zawsze. Spójne oddechy. Jak zawsze. Zdenerwowani, jak nigdy. Zdeterminowani jak zawsze.Powtórka z początku roku.
-A teraz ! Ćwiczyliście na to cały semestr, teraz okaże się, ile znaczycie. Najpierw indywidualny egzamin.-powiedziała Emilly Delov. Stella mrugnęła mi i jako pierwsza z kolejki weszła do pokoju, tym razem przeznaczonych dla hakerów. Będzie mózgiem, oczami i uszami całej wyprawy.
***Oczami Stelli***
Wejdź do tego pomieszczenia. To jest najnowszy model komputera reagujący z twoim ciałem. Podłączymy Cię do niego, a następnie wywołamy jakąś usterkę, którą w fikcyjnym świecie będziesz musiała naprawić.Masz na to 5 minut. Powodzenia.-powiedział komputerowy głos. Weszłam do jasnego pokoju z wielką szybą, przez którą najpewniej mnie obserwowali. Coś dość mocno wbiło mi się do pleców. Nienawidzę igieł. Odleciałam lepiej niż po marihuanie.
Dostałam się do sali z tysiącem komputerów, na każdym z ekranów znajdował się Hawakejn. Dlaczego on mnie dręczy ?! Moja podświadomość... Cholera...
-Masz 5 minut. Znajdź przyczynę, dlaczego one nie działają. Inaczej włączę model autodestrukcji i wszystko razem z Tobą i ludźmi siedzącymi pod ścianą-wybuchnie.
-Jesteś chory, debilu. Zapamiętaj! -krzyknęłam i udałam się do największego komputera. Takiego jeszcze nie widziałam. Tysiące ścieżek. Tysiące kodów do złamania. Adrenalina z skąd sekundą dawała swe znaki. Palce wirowały po klawiaturze. nie wiedząc dlaczego ni mogłam włamać się do głównego komputera. W pokoju zaczęło robić się coraz bardziej ciepło. Nie było czym oddychać.
-Czas 1 minuta.-poinformowano mnie. Klawaitura zaczęła palić mnie w dłonie, mimo to e poddawałam się. Musi się nie udać, to ostatnia cyfra kodu. Wahałam się między 1 a 5. Zaryzykowałam 1. Miałam na sobie odpowiedzialność tysiąca ludzkich dusz. Wcisnęłam Enter i w tym momencie zostałam odłączona on tego dziadostwa.
-Stell udało Ci się. Niesamowite.-mówił stojący obok mnie Harry.
-Ja sobie zawsze poradzę.-zauważyłam. Jakiś profesorek dał mi kartkę, że zdałam i wybiegłam z pokoju, na korytarz. Caro w tym momencie wchodziła do pokoju obok, w którym znajdowała się "Enigma".
*** Oczami Caro***
Znów muszę się zmierzyć ze słabościami. Wszystko wyglądało, tak jak powinno.Przyłączyli mnie do maszyny. Brakuje mi Alexa...
"" Obudziłam się w pomieszczeniu, w którym byłam wcześniej z tą różnicą, że obok mnie nikogo nie było. Podniosłam się i udałam do otwartych drzwi, które aż zapraszały samym widokiem. Wtedy znalazłam się w ciemnym pomieszczeniu, chciałam zawrócić, ale drzwi znikły. Wokół panował mrok. Serce zaczęło mi bić szybciej, a oddech stał się nierówny. Znalazłam pudełko zapałek w mojej kieszeni i zapaliłam mały płomień. O mało nie dostałam zawału gdy przed sobą zobaczyłam Hawakejna. Tym razem wiedziałam, co mam zrobić... Zapałkę rzuciłam na Hawakejna, który zaczął się palić. W tym czasie Hawakejn złapał mnie za szyję i próbował udusić. Od czasu do czasu błyskawice przecinały ciemne niebo nad nami. Mocno go pobiłam, po czym uciekłam... Serce biło jak szalone, ale się nie bałam. Nawet nie wiem kiedy przeniosłam się do ogromnego lasu, którego nigdy nie widziałam. Zdawało mi się, że Hawakejn dosłownie przeobraził się w ogromnego, czarnego wilka i zaczął mnie gonić.Uciekałam wokół tysiąca drzew. Wilk szczekał i wył, jego czerwone wściekłe oczy nie opuszczały mnie na krok. Biegłam bardzo szybko, jednak ten gen dodał mi dopalacza.., W oddali zobaczyłam światełko, zaczęłam do niego podążać. Biegłam coraz szybciej nie wiedząc co może to być... Zobaczyłam drzwi na środku lasu , z których biło jasne światło i je otworzyłam. W jednej chwili znalazłam się w małym szklanym pomieszczeniu z nalewającą się wodą. Poziom wody szybko wzrastał, a ja nie umiałam pływać. Niczym ryba w akwarium, próbowałam wydostać się-na próżno. Tym razem udało się. Ściągnęłam kurtkę i zablokowałam wypływ wody. Szkło pękło. Przeniosłam się do mojego do mojego rodzinnego domu, gdzie zobaczyłam podpalającą hotel Charlottę, a z okna krzyczącą o pomoc Kate. Rzuciłam się do palącego budynku i wyniosłam moją siostrę.
-Wiedziałam, że mnie uratujesz.-powiedziała uśmiechnięta, po czym znikła. Pojawiłam się w białym pomieszczeniu, a na przeciwko mnie stały kolejne drzwi. Był tam mój tata. Zatrzaskując szczelnie drzwi uśmiechnęłam się do taty.
-Gotowa na współpracę?-zapytał. Kiwnęłam głową i chwyciłam pistolet. Wbiegliśmy do lasu i bez najmniejszych przeszkód tata zabił wilka....
-Caro, jesteś niezwykła, pamiętaj...Musisz być silna.-powiedział głaszcząc mnie po policzku.
-Wiem tato, żegnaj.-udało się mi z nim pożegnać. Nie ukrywałam łez."
Wstałam z fotelu, do którego byłam przyłączona. W pokoju znajdował się gang 2C i mój trener.
-Wiedziałem...-szepnął Four. Nerwowo zerwałam się z fotela.
-Caro dlaczego nie powiedziałaś, że masz na pieńku z Hawakejnem?-rzekł stojący obok mnie Nirvan. Zdziwiłam się... Zawsze był władczy i nie znosił sprzeciwu. Pełna rywalizacja ze Stellą.
-To są moje problemy... Nie ma potrzeby was w to wciągać....-zauważyłam.
-Ale Caroline, jak to się stało ?!-zapytała zdruzgotana Victoria.
-Dziwię się, że jeszcze żyjesz...-dodał zamyślony Will.
-Pocieszające.-odrzekłam z lekkim uśmiechem.
-Hawakejn pewnie coś od niej chce...-rzekła Victoria.
-Dajcie spokój.-skarcił Joseph.
-Jest silna umysłowo.-dodał Lorenzo.
-Hawakejn łatwo Ci nie odpuści.-dalej brnęła Victoria.
-Temu zawsze masz za sobą kilku osiłków.-rzucił Artur.
-I temu Alex się o Ciebie martwi... -wzdychała Victoria. Czyżby ... ?
-Idziemy na zabawę.-rzekł Four.
-Nivan prowadź na teren w lesie..-rozkazał trener, a ja posłusznie udałam się za nim. Na planie odnalazłam Stellę.
-Dobrze gang 2C. Macie za zadanie zabić i nie dać się zabić. Ostatnia osoba, która zostanie "czysta" zda z wyróżnieniem. tutaj liczy się wasza sprawność, kreatywność i oryginalność. Inni trenerzy będę sędziować. -rzekł i dał sygnał do ataku. Stella usiadła pod drzewem, w końcu ona poszła na inną specjalizację... Ech.... Wspaniała szansa na pokazanie, czego się nauczyłam. Szybko chwyciłam swoją broń. Po to trenowałam cały rok z Alex'em...Byłam szybka, zwinna i bez trudu pokonywałam chłopców.. Chowając się za drzewa trafiłam w każdego... Niespodziewanie Nirvan wybił mi broń z ręki. Oddałam mocne kopnięcie w brzuch.... Wybiłam również jego broń. Walka wręcz ? Kiwnęłam mu zachęcająco. Ruszył wprost na mnie, odwróciłam się i zaczęłam biec do drzewa od którego się odbiłam i robiąc salto w powietrzu spadają za nim. Nivan jednak, podczas okładania go pięściami chwycił za nadgarstki i bardzo mocno rzucił na ziemię. Podniosłam się. I zdenerwowałam. Rozpędzając się wskoczyłam mu na kark i dusząc nogami przewaliłam na ziemię. Leżał zdezorientowany. Wzięłam broń do paintball'a i strzeliłam mu w brzuch... Udało się....
-Starcie tytanów ! -krzyknęła Stella. Wpadłam w jej ramiona.
-Rada ustaliła jednogłośnie, że obie przeskakujecie rok i kończycie szkołę. Gratulacje.-burknęła niezadowolona Emilly Delov. Trenerka, która nie dawał mi szans nagle stała się miła.....
-Four. Chcę ten twój zmysł. Dostajesz awans.-powiedziała twardo do mojego trenera. Four tylko się uśmiechnął w naszą stronę i odszedł w kierunku Akademii.
-Stella udało się...-szepnęłam.
-Nie płacz, tylko się pakuj. Mój upragniony smartphone czeka w domu !-krzyknęła Stella i biegiem wróciła do naszego pokoju. W takich chwilach brakuje Alex'a. Umieram myśląc, że coś może mu się stać. Podeszli do mnie chłopcy i Vicki z gangu i zaczęli mi gratulować, nawet Nivan,
-Jesteś godnym przeciwnikiem Nivan. Nie zapominaj.-rzekła ściskając go na pożegnanie.
-Zobaczysz jeszcze. Kiedyś Cię pokonam.-rzekł twardo.
-Szczerze w to wątpię.-zaznaczyłam. Liczne łzy i wzruszając pożegnanie. Victoria chyba najbardziej płakała. Poszliśmy do Akademii. Tak zostałyśmy oznaczone. Wielkie wyróżnienie. Przeszłam z podniesioną głową wśród innych agentów. Były owacje na stojąco....Z dyplomem mam pracę w Instytucie. Ale mimo, że skończyłam szkołę to problemy mnie nie ominą. Hawakejn, projekt A.I.R. Alex gdzieś tam daleko... Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku.
-Alex. Dlaczego cię tutaj nie ma ?-powiedziałam łapiąc się za głowę.
-Bo poszedłem kupić róże.-na sam dźwięk tego głosu przeszedł mnie dreszcz. Zerwałam się i spojrzałam przed siebie. To był naprawdę on ! Rzuciłam się w jego objęcia.
-Stella mi obwieściła, że skończyłaś szkołę i mogę Cię zabrać z powrotem do domu...-powiedział z tym swoim zawadiackim uśmieszkiem.
-Możesz.-pozwoliłam. Wtedy do pokoju wpadła oszołomiona Stella.
-Co ? Samochód czeka. Mój dom stoi pusty i dawno nie byłam na zakupach, a mój pokój to już chyba piksele zjadły...-mówiła wrzucając do toreb rzeczy. Po chwili rozmowy z Alex'em też się spakowałam i torby wrzuciłyśmy do samochodu.
-Dyrcio zdążył powiedzieć, że Instytut zatrudnia Alexa do twojej ochrony i co ważniejsze zatrudnia nas od przyszłego miesiąca.-mówiła siadając w samochodzie. Ile prawy, zdrowia i łez kosztował mnie ten rok... Niesamowite. Ciężką racą udało nam się to osiągnąć. Stella przytuliła się do mnie i zasnęła..Dalej nic nie pamiętam bo znużył mnie sen.
*** ***
Dziewczyno masz talent ! Nie zmarnuj go ! Czekam z niecierpliwością na kolejne rodziały :D
OdpowiedzUsuńJak ty zajebiście piszesz dziewczyno... Chcę Ciebie.
OdpowiedzUsuńWielbię.... Super :D Na wieczorek idealny....Poprzednie też świetne,
OdpowiedzUsuńKocham (Y)
OdpowiedzUsuńI mi też sie podoba :)
OdpowiedzUsuńKocham każdy twój rozdział <3
OdpowiedzUsuńP.S. Dawaj więcej :3
Genialny blog <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuń/A
Twój blog jest cudowny !!! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńZapraszam także na mojego bloga: http://loveisalwaysthere8456.blogspot.com/
Kiedy można spodziewać się kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńJa ciebie chyba zatrzymam żebyś dla mnie pisała :3
OdpowiedzUsuńp.s. tajemniczy wielbiciel
Lepsze tajemnice niż w opowiadaniach King'a. ��
OdpowiedzUsuń