*** Oczami Caroline ***
Przebudziłam się o północy...Sygnał
dzwonka dochodzący z mojego telefonu rozbrzmiewał po całym pokoju,
przełamując nocną ciszę i spokojny sen. Po drugiej
stronie pomieszczenia, wpatrując się przez szyby dostrzegłam ogromny księżyc, który świecił
niesamowitym blaskiem.
Wyrwana z upragnionego snu, zaczęłam szukać źródła muzyki. Wczoraj cały dzień byłam z "moim" ochroniarzem i zapewne zostawiłam telefon w pokoju. Nie mogę myśleć o moim aniele, bo wpadam w trans. A wracając do teraźniejszości-zabiję tego kogoś, kto budzi mnie w środku nocy. Ludzie nie wiedzą, która godzina ? Nie mają szacunku nawet dla zakochanych dziewczyn... A może coś się stało ? Ktoś potrzebuje pomocy ? Zeskoczyłam z łóżka, oświeciłam światło i bardzo nerwowo przerzucałam pościel tropiąc zaginiony fant. Przeszukawszy całe łóżko, zielony dywan i wszystkie szafki doszłam do wniosku, że prawdopodobnie nigdy go nie znajdę. W końcu olśnił mnie pewien pomysł, skoczyłam na równe nogi i podbiegłam do komputera, ponieważ przypomniałam sobie, że niedawno zgrywałam nowe piosenki na telefon. Finalnie znalazłam go pod klawiaturą. Nie mam bladego pojęcia, co tam robił...Nieważne. Spojrzałam na niego 69 prób połączeń od Stelli. To teraz ona mnie zabije.
Wyrwana z upragnionego snu, zaczęłam szukać źródła muzyki. Wczoraj cały dzień byłam z "moim" ochroniarzem i zapewne zostawiłam telefon w pokoju. Nie mogę myśleć o moim aniele, bo wpadam w trans. A wracając do teraźniejszości-zabiję tego kogoś, kto budzi mnie w środku nocy. Ludzie nie wiedzą, która godzina ? Nie mają szacunku nawet dla zakochanych dziewczyn... A może coś się stało ? Ktoś potrzebuje pomocy ? Zeskoczyłam z łóżka, oświeciłam światło i bardzo nerwowo przerzucałam pościel tropiąc zaginiony fant. Przeszukawszy całe łóżko, zielony dywan i wszystkie szafki doszłam do wniosku, że prawdopodobnie nigdy go nie znajdę. W końcu olśnił mnie pewien pomysł, skoczyłam na równe nogi i podbiegłam do komputera, ponieważ przypomniałam sobie, że niedawno zgrywałam nowe piosenki na telefon. Finalnie znalazłam go pod klawiaturą. Nie mam bladego pojęcia, co tam robił...Nieważne. Spojrzałam na niego 69 prób połączeń od Stelli. To teraz ona mnie zabije.
-Nie bądź zła, zapomniałam
telefonu.-wytłumaczyłam błagalnie.
-Ty sobie chyba żartujesz!
Najpierw nie odbierasz telefonu, a później budzę się z jakimś
OBCYM chłopakiem SAMA w domu !!! -krzyczała zbulwersowana.
-Jak się tak dogłębniej
zastanowię, to nie prosiłam go, żeby został z tobą na
noc...Może ty go prosiłaś ? -zastanowiłam się.
-Skąd mam widzieć?! Film mi się
urwał...-oraz bardziej krzyczała.
-Nie histeryzuj.-rzekłam
spokojnie.
-JA? Największa histeryczka w
mieście ? -zadała retoryczne pytanie. Tak Stell gigantycznie wyolbrzymia
fakty.
-Najpierw się opanuj i mów
ciszej, bo mi wszystkich gości przepędzisz.- poprosiłam.
-Pewnie, co tam ja !? W ogóle
skończę z sobą i będziecie mieć wszyscy święty spokój, albo wyjadę. Tak dłużej nie może być, ja już jestem spakowana. Co ty myślisz, że
mam tylko jedną przyjaciółkę?! Może i mam tylko jedną, ale z
łatwością znajdę sobie nową.-zaczęła mącić.
-Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie
jak siostra.-rzekłam wykończona.
-Ten argument do mnie trafił.
-zaśmiała się. To znaczy, że się nie gniewa. Na mnie się nie
da gniewać.
-Pewnie po co do mnie zadzwonić
rano, jak można mnie obudzić w środku nocy.-rzuciłam ironicznie.
-Po co odbierać telefon ? Niech
się przyjaciółka martwi. Dzwoni ze sto razy...-zwróciła uwagę
-Wygrałaś. Szykuj poduszkę,
gorącą kawę i ciepły koc. Wszystko ci wyjaśnię...-powiedziałam
mrużąc oczy.
-Ale ty się boisz jeździć „po
ciemku”.-powiedziała przerażona.
-Ja się niczego nie boję. Będę
za chwilę.-szpanowałam. Resztkami sił przebrałam się w
czarne leginsy i niebieską bluzę, na których widniała para oczu,
a mojego niedbałego koka owiązałam niebieską chustką. Do torby zabrałam wyprane ubrania
Stelli, telefon i kluczyki. Po spotkaniu od razu pojadę do pracy. Ubierając trampki miałam
uczucie, że gdzieś ukrył się w nich piasek. Nie ma nawet cienia
szansy, że wyjdę stąd niezauważona. Nie mam ochoty minąć się z
moją mamą albo gorzej -Charlottą, która (wnioskuję) powinna
siedzieć teraz za recepcją. Nie oszukujmy się, na 1000% śpi teraz
w swoim pokoju. Wychodzę przez balkon- jedyne wolne i racjonalne wyjście. Mam
coś w sobie z buntowniczki. Bezszelestnie przechodziłam przez
balkony, zgrabnie niczym kot. Delikatnie, a jednocześnie mocno
stąpałam po marmurowych poręczach balkonów. Moim celem była
różana pergola, znajdująca się na końcu poziomu. Przechodząc
przez jeden z balkonów, miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
Zabójczym wzrokiem zrewidowałam otoczenie.
-Niezwykłe. Bezgłośna niczym
wiatr, jedynie twój cień cię zdradza.-zaśmiał się Alex. Cień
zapewne wywołany blaskiem księżyca. Jego oczy były jak żarzące diamentowe
kamienie. O mało się w nich nie zatopiłam. Alex widząc moje zauroczenie, tylko głupio się uśmiechnął.A mogło być tak pięknie...Co on zawsze na tym balkonie
wyczynia ?
-Dlaczego nie śpisz ? - zdziwiłam
się jego obecnością.
-Mógłbym cię zapytać o to samo.
A teraz zejdź, bo spadniesz. -przeraził się i pomógł mi zejść.
-Zaraz ci wszystko wyjaśnię...-nie
zdążyłam dokończyć, bo mi przerwano.
-A jeśli by ci się coś stało? Mogłaś spaść ! Pomyślałaś o mnie? Wiesz jakie to niebezpieczne?- robił mi
wyrzuty.
-Jakoś wcześniej ci to nie
przeszkadzało. Wiem co się zmieniło, teraz mnie
kochasz.-przytuliłam go, chcąc go uspokoić.
-Mój anioł wzniósłby się wtedy
do gwiazd..-pocałował mnie w czoło.
-Nie przesadzaj. Nie mam 14
lat.-wywróciłam oczami jak zbuntowana nastolatka.
-Gdzie cię wiatr niesie ?-zapytał
po chwili.
-Wiem, że to brzmi głupio,
ale...Muszę Stelli wytłumaczyć wszystko odnośnie wczorajszych
zdarzeń i nic nie tanie mi na przeszkodzie.-mówiłam z prędkością światła.
-I myślisz, że pozwolę ci
wyjść samej, i w dodatku w nocy ? - zmrużył kpiąco oczy.
-Na pewno nie masz nic
przeciwko..-insynuowałam.
-Nie ma mowy.-powiedział, jak
alfa. Silny, tajemniczy, romantyczny, zdecydowany, niegrzeczny dla
innych, wyjątkowo miły dla mnie, strasznie seksowny... Stałam tak
dłuższą chwilę wgapiając się w niego. Zagryzłam bezsilnie
wargi.
-Alex proszę, ona jest dla mnie,
jak siostra.-błagałam próbując złamać twardziela. Muszę być
w tej chwili słodka.
-Nie.-rzucił.
-To tak, jakbym zakazała tobie
spotykania się z przyjaciółmi.-argumentowałam. Nerwowo czekałam
na jego reakcję.
-Nie mam przyjaciół.-potrząsnął
ramionami, ciągnąc mnie w stronę swojego pokoju.
-I tak ucieknę..-skomentowałam
krótko. Wciągnął mnie do siebie i szczelnie zamknął drzwi
balkonowe. Usiadłam na szafirowym fotelu i próbowałam wymóc na
nim zgodę.
-W każdym wypadku cię zatrzymam.- powiedział
ścieląc duże, drewniane łóżko. Rozmawiał ze mną, jakbym była
małym dzieckiem.
-Nie chcę się kłócić.-
rzuciłam widząc, że to będzie długa rozmowa. Alex nawet na mnie
nie spojrzał, tylko cały czas przygotowywał pościel do spania.
-Nie nazwałbym to kłótnią.
Która lepsza ?- odrzekł obojętnie pokazując mi dwie poduszki do
spania żółtą i zieloną.
-Zielona. A czym ?- pokazałam na
jedną z poduszek, po czym wróciłam do rozmowy i uniosłam brwi.
Dotarła do niego moja decyzja i wyrzucił żółtą poduszkę za
siebie. On w ogóle nie bierze pod uwagę mojego zdania.
-Ostrą dyskusją.- oznajmił.
-Czy ty masz na wszystko
wytłumaczenie ?- zdenerwowałam się. Zaczęłam nerwowo ściskać
kluczyki w dłoni.
-Tak. Po której stronie chcesz
spać ?-Zapytał mnie, jakby ta rozmowa go nie obchodziła.
-Nie pójdę teraz
spać...-wyjaśniłam twardo.
-Pójdziesz.- odwrócił się do
mnie z uśmieszkiem.
-I co teraz zamierzasz zrobić ?
Zamknąć mnie w pokoju ?- dogadywałam się stanowczo i
bezczelniej.
-Mam zamiar rzucić cię na łóżko i trzymać w moich ramionach do końca świata.-
puścił mi „perskie oko”, siadając na przeciwko mnie na świeżo
pościelonym łóżku.
-Alex nie bądź
taki...-przewróciłam oczami. Nie ulegnę jego bajerom.
-Jaki rozsądny, odpowiedzialny?-
zripostował mnie.
-Nie, uparty.- odpowiedziałam
coraz bardziej zdenerwowana.
-Przepraszam, że się o ciebie
martwię. Wiem to wyznanie obydwu nas zaskoczyło.- spiorunował
mnie. Siedziałam cicho, ale nie dam tak łatwo za wygraną.
-Też cię kocham.- uśmiechnęłam
się szeroko. Odpowiedział mi tym samym.
-Hawakejn siedzi w więzieniu,
także czego mam się bać ?- dodałam spokojnie. Nastała cisza.
Alex zamilkł. Zaczęłam mieć 100 myśli na sekundę.
-Alex co się dzieje ?-
powiedziałam spanikowana. Jego twarz pobladła, ale szybko się
odwrócił.
-Nic, po prostu.... Nie pozwolę ci
wyjść samej w środku nocy.-skomentował nalewając sobie wody do
szklanki, na drugim końcu pomieszczenia. Wstałam i mocno
przytuliłam się do jego pleców.
-Proszę.- rzuciłam czując, że
napływają mi łzy do oczu.
-No dobrze, ale cię zawiozę. -
momentalnie się obrócił i widząc moją twarz, pocałował . Uległ mi, ciekawe dlaczego... Coś jest zdecydowanie nie tak.
-Dziękuję. Czy ty coś przede mną ukrywasz? - szepnęłam cicho.
-Nie.- zrobił niewinną minę. Powiedzmy, że mu wierzę.
Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę drzwi. Cudem niezauważalnie wyszliśmy z budynku. Na dworze zaczęło być chłodno, ale za to gwiazd na niebie było miliony. Otworzył mi drzwi ferrari, żebym mogła wsiąść, po czym wskoczył na miejsce kierowcy. Uwielbiam noc.
Tysiące gwiazd, tysiące myśli... Podczas podróży
spytałam:
-Nie.- zrobił niewinną minę. Powiedzmy, że mu wierzę.
Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę drzwi. Cudem niezauważalnie wyszliśmy z budynku. Na dworze zaczęło być chłodno, ale za to gwiazd na niebie było miliony. Otworzył mi drzwi ferrari, żebym mogła wsiąść, po czym wskoczył na miejsce kierowcy. Uwielbiam noc.
-Jesteś zły ?
-Nie po prostu jestem zdziwiony, dlaczego to robisz.-odpowiedział chwytając mnie za dłoń.
-Nie zdziwił byś się, jakbyś
obudził się z jakimś obcym chłopakiem sam w domu? -przedstawiłam
sytuację oczami Stell. Zaśmiał się.
-A dlaczego ty to wszystko dla mnie
robisz ? Mogłeś spokojnie mieć to gdzieś.-zapytałam, bawią się
jego ciepłą dłonią.
-Właściwie nie wiem dlaczego. Dla
ciebie nie jestem egoistą.-zagryzł wargi. Popatrzyłam na niego
wzrokiem, jakbym zobaczyła 7 cud świata. On jest jakiś inny,
niż pozostali "chłopcy".
Dlaczego mi na nim zależy
? Przecież to drań - nie wiem. To uczucie wiążące
mnie i jego, było
na tyle silne, żeby
przeciwstawić się trudnościami
losu.Na razie..
Zatrzymaliśmy się przed domem Stelli :
Zatrzymaliśmy się przed domem Stelli :
-Bardzo
ci dziękuję. Doceniam to, co dla mnie robisz. -szepnęłam.
Nienawidzę wykorzystywać ludzi, czasem to ja wolę się poświęcić.
-Przestań.
To nic takiego.-przewrócił oczami. Coś go dręczy. Wyraźnie to
widać. Coś dzieje się złego. Martwię się o niego.
-Dla
mnie dużo.-posłałam lekki uśmiech. Uchyliłam drzwi i już
miałam wysiadać z samochodu, gdy niespodziewanie Alex mnie
zatrzymał.
-Zaczekaj!
-Na
ciebie? Zawsze.-rozbawiłam go.
-Ufasz
mi ?-zapytał markotny. Jasny blask księżyca spadał na jego
policzek, tworząc -mglistą powłokę marzeń, jego oczy lśniły
tysiącem gwiazd, a usta były na wyciągnięcie ręki.
-Zawsze i wszędzie.-
zagryzłam dolną wargę, wpatrując się w jego czerwone usta.
Szybko się przybliżył i podtrzymując moją twarz dłonią oddał
pocałunek. Zatonęłam w rozkoszy, jednak zaraz zostałam wybudzona
z niebiańskiego snu, ponieważ Alex osunął z swych ramion kurtkę.
Za szybko to wszystko się dzieje, przestraszyłam się. Odruchowo się cofnęłam. Alex spojrzał na mnie pytającym
wzrokiem.
-Weź moją kurtkę, bo
zmarzniesz.-wytłumaczył. Ulżyło mi. Wiem, że mogę mu zaufać. Zarzucił mi ją na ramiona, a ja
opuściłam auto i spokojnie dążyłam do marmurowego ganku Stelli.
*** Oczami Stelli ***
Nie mogłam uwierzyć w to, co
zobaczyłam przed chwilą. Spoglądając przez okno w salonie, zdrętwiałam. Moja
Caroline całowała się z chłopakiem. Z transu wybudziło mnie
ciche pukanie do głównych drzwi. Wciągnęłam ją do środka,
wzięłam kakao i poszłyśmy na górę. Była cała w skowronkach. Moja "grzeczna dziewczynka" w końcu znalazła swego księcia.
-Możesz mi opowiedzieć jak do tego
doszło? Przecież, nie dawno nienawidziłaś go.- zapytałam zdziwiona, ale i cieszyłam się szczęściem
przyjaciółki. Opowiedziała mi wszystko ze szczegółami o nim, o
plaży, o tym co straciłam. Byłam pod wielkim wrażeniem, że moja
Caro nareszcie się zakochała i to w niegrzecznym chłopcu !
Księżniczka niedostępna dla nikogo. Złamali kod dostępu do jej
serca. Jeszcze nie widziałam takiego blasku w jej oczach od hmmm..
Czasu śmierci jej ojca.
-Nie mogę w to uwierzyć !- rzuciłam
zasłuchana w jej historię.
-Sama nie wiem jak to się stało. To
tak jakby wytłumaczyć ci, jak się oddycha.- porównała
spontanicznie.
-I na pewno nie rozmawiałyśmy tylko
dzień?-zapytałam, chcąc się upewnić.
-Na pewno.-posłała mi „perskie oko”
w jej wykonaniu to słodkie.
-A teraz powiedz jak wytrzymałaś z Harry'm?-spojrzała na mnie, swoimi czarnymi oczami.
-A teraz powiedz jak wytrzymałaś z Harry'm?-spojrzała na mnie, swoimi czarnymi oczami.
-Na początku byłam
zdezorientowana, wyobraź sobie śpisz na łóżku, a obok ciebie
leży jakiś przystojniak. Potem miałam niesamowitego kaca.
Następnie przypomniałam sobie wczorajszy dzień i ...-przerwałam,
jak jej to delikatnie oznajmić.
-I ?-patrzyła na mnie tym swoim
„dobrym” wzrokiem
-Zakochałam się! Szczęśliwa?
Tak wpadłam na samo dno piekieł, jego burzy loków i niesamowitych
dołeczków. -przyznałam się. Na samą myśl o nim się uśmiecham.
-Jak się cieszę! Stell to super!
Na kiedy się umówiliście ?- zapytała bijąc mnie czerwoną
poduszką.
-Zostawił mi swój numer telefonu.
Caro ja się zakochałam ! A co jak robił sobie tylko żarty ze
mnie? Albo nie odwzajemnia moich uczuć? -panikowałam.
-Nie histeryzuj ! On się w tobie kocha, wiem z tajnych źródeł!-uspokoiła mnie. Podczas jego pobytu, Harry siedział cały czas przy mnie, zrobił mi tosty na śniadanie i dużo rozmawialiśmy. Znaleźliśmy wspólny język. Tylko on mnie rozumie. Uwielbiam go.
-Nie histeryzuj ! On się w tobie kocha, wiem z tajnych źródeł!-uspokoiła mnie. Podczas jego pobytu, Harry siedział cały czas przy mnie, zrobił mi tosty na śniadanie i dużo rozmawialiśmy. Znaleźliśmy wspólny język. Tylko on mnie rozumie. Uwielbiam go.
-Moja BFF się zakochała !-
piszczała, śmiejąc się.
-Zakochałyśmy się w tym samym
czasie, przypadek ?-snułam przypuszczenia.
-Nie sądzę !- odrzekła.
-Jak tam Ruru?-zapytałam zmieniłam
temat.
-Teraz dobrze, ale Charlottę
zatłukę..-zacisnęła pięści. Caroline jest raczej spokojna, ale
na punkcie zwierząt to ma bzika. Nie dziwię się jej, jest bardzo
zżyta z swoim jamnikiem. W sumie to był chyba prezent od jej ojca.
Ona miała fajnego tatę, nawet go pamiętam, jak zawsze zabierał
nas na ogniska. Piekliśmy pianki ! Zawsze jej go zazdrościłam, bo
mój tato to duch-niewidzialny i niespotkany okaz. Trzymam się z
nim na dystans i dobrze.. Nie chcę go znać, i nie zamierzam
płakać. To ja decyduję co czuję i do kogo.
-Czy nastąpił jakich postęp w
sprawie Sherlocku Holmes'ie ?-zapytała
troszkę poddenerwowana.
-Nie, dobrze się kryją. Nie mogę
ich namierzyć nawet satelitą.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-A czy coś się stało?-zapytałam
podejrzliwie.
-Alex ma przede mną tajemnicę,
właściwie jest pełen tajemnic i twierdzi, że jeśli nie wiem,
jestem bezpieczna.-głos się jej załamał. Spojrzałam na jej
szkliste oczy. Moja kochana,
wrażliwa Caro.
-Myślę, że za bardzo się
przejmujesz. Obiecuję ci jutro się wszystkiego
dowiemy...-chwyciłam jej (jak zawsze) zimną dłoń. Nie umiem
pocieszać.
-Dobrze, że mam ciebie.
-uśmiechnęła się. Żal mi jej, los ją nie oszczędza.
-Chodź spać, bo jutro zaśpimy.
Zobacz, która godzina...-zaproponowałam.
-Masz rację, śnij o swym Romeo.-
zażartowała. Położyła się obok mnie i słodziutko zasnęła,
była wyczerpana, ale szczęśliwa. Niesamowite jak Alex na nią
działa, ale jeśli uroni choćby jedną łzę przez niego- zatłukę
drania! Przyjechała dla mnie o 12 wieczorem, żeby upewnić się, czy
ze mną wszystko w porządku-podziwiam ją. Prawie całą noc nie
zmrużyłam oka, myśląc tylko o Harrym, jak rozmawiał, jak się
śmiał.. To jakaś moja obsesja, pasja. Zakochałam się w nim na
zbój...<3
***Oczami Caroline***
Stell się zakochała. Świat się
wali... Zazwyczaj to inni za nią szaleli, a tu proszę. Taka
niespodzianka. Cieszę się. Niech ona będzie szczęśliwa...Proszę ! Wracając do świata żywych, położyłam się na
wielkim, bardzo wygodnym łóżku Stell i rozmyślałam. Alex coś przede mną
ukrywa. Z jednej strony jestem ciekawa tajemnicy, jaką skrywa, z
drugiej boję się jej. Czy nasz związek jest "z góry" zagrożony niepowodzeniem? A co jeśli Alex bawi się mną? Wątpliwe pytania ciągle mnie dręczyły.Jednak co gorsze, nikt nie był w stanie, mi na nie odpowiedzieć. Co się z nami stanie ? Jedno wiem na pewno, lepsza okrutna prawda, niż życie w słodkim kłamstwie...