wtorek, 24 lutego 2015

"Życie na krawędzi..."Rozdział 5 "We mgle"

*** Oczami Caroline ***

Przebudziłam się o północy...Sygnał dzwonka dochodzący z mojego telefonu rozbrzmiewał po całym pokoju, przełamując nocną ciszę i spokojny sen. Po drugiej stronie pomieszczenia, wpatrując się przez szyby dostrzegłam ogromny księżyc, który świecił niesamowitym blaskiem.
Wyrwana z upragnionego snu, zaczęłam szukać źródła muzyki. Wczoraj cały dzień byłam z "moim" ochroniarzem i zapewne zostawiłam telefon w pokoju. Nie mogę myśleć o moim aniele, bo wpadam w trans. A wracając do teraźniejszości-zabiję tego kogoś, kto budzi mnie w środku nocy. Ludzie nie wiedzą, która godzina ? Nie mają szacunku nawet dla zakochanych dziewczyn... A może coś się stało ? Ktoś potrzebuje pomocy ? Zeskoczyłam z łóżka, oświeciłam światło i bardzo nerwowo przerzucałam pościel tropiąc zaginiony fant. Przeszukawszy całe łóżko, zielony dywan i wszystkie szafki doszłam do wniosku, że prawdopodobnie nigdy go nie znajdę. W końcu olśnił mnie pewien pomysł, skoczyłam na równe nogi i podbiegłam do komputera, ponieważ przypomniałam sobie, że niedawno zgrywałam nowe piosenki na telefon. Finalnie znalazłam go pod klawiaturą. Nie mam bladego pojęcia, co tam robił...Nieważne. Spojrzałam na niego 69 prób połączeń od Stelli. To teraz ona mnie zabije.
-Nie bądź zła, zapomniałam telefonu.-wytłumaczyłam błagalnie.
-Ty sobie chyba żartujesz! Najpierw nie odbierasz telefonu, a później budzę się z jakimś OBCYM chłopakiem SAMA w domu !!! -krzyczała zbulwersowana.
-Jak się tak dogłębniej zastanowię, to nie prosiłam go, żeby został z tobą na noc...Może ty go prosiłaś ? -zastanowiłam się.
-Skąd mam widzieć?! Film mi się urwał...-oraz bardziej krzyczała.
-Nie histeryzuj.-rzekłam spokojnie.
-JA? Największa histeryczka w mieście ? -zadała retoryczne pytanie. Tak Stell gigantycznie wyolbrzymia fakty.
-Najpierw się opanuj i mów ciszej, bo mi wszystkich gości przepędzisz.- poprosiłam.
-Pewnie, co tam ja !? W ogóle skończę z sobą i będziecie mieć wszyscy święty spokój, albo wyjadę. Tak dłużej nie może być, ja już jestem spakowana. Co ty myślisz, że mam tylko jedną przyjaciółkę?! Może i mam tylko jedną, ale z łatwością znajdę sobie nową.-zaczęła mącić.
-Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra.-rzekłam wykończona.
-Ten argument do mnie trafił. -zaśmiała się. To znaczy, że się nie gniewa. Na mnie się nie da gniewać.
-Pewnie po co do mnie zadzwonić rano, jak można mnie obudzić w środku nocy.-rzuciłam ironicznie.
-Po co odbierać telefon ? Niech się przyjaciółka martwi. Dzwoni ze sto razy...-zwróciła uwagę
-Wygrałaś. Szykuj poduszkę, gorącą kawę i ciepły koc. Wszystko ci wyjaśnię...-powiedziałam mrużąc oczy.
-Ale ty się boisz jeździć „po ciemku”.-powiedziała przerażona.
-Ja się niczego nie boję. Będę za chwilę.-szpanowałam. Resztkami sił przebrałam się w czarne leginsy i niebieską bluzę, na których widniała para oczu, a mojego niedbałego koka owiązałam niebieską chustką. Do torby zabrałam wyprane ubrania Stelli, telefon i kluczyki. Po spotkaniu od razu pojadę do pracy. Ubierając trampki miałam uczucie, że gdzieś ukrył się w nich piasek. Nie ma nawet cienia szansy, że wyjdę stąd niezauważona. Nie mam ochoty minąć się z moją mamą albo gorzej -Charlottą, która (wnioskuję) powinna siedzieć teraz za recepcją. Nie oszukujmy się, na 1000% śpi teraz w swoim pokoju. Wychodzę przez balkon- jedyne wolne i racjonalne wyjście. Mam coś w sobie z buntowniczki. Bezszelestnie przechodziłam przez balkony, zgrabnie niczym kot. Delikatnie, a jednocześnie mocno stąpałam po marmurowych poręczach balkonów. Moim celem była różana pergola, znajdująca się na końcu poziomu. Przechodząc przez jeden z balkonów, miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Zabójczym wzrokiem zrewidowałam otoczenie.
-Niezwykłe. Bezgłośna niczym wiatr, jedynie twój cień cię zdradza.-zaśmiał się Alex. Cień zapewne wywołany blaskiem księżyca. Jego oczy były jak żarzące diamentowe kamienie. O mało się w nich nie zatopiłam. Alex widząc moje zauroczenie, tylko głupio się uśmiechnął.A mogło być tak pięknie...Co on zawsze na tym balkonie wyczynia ?
-Dlaczego nie śpisz ? - zdziwiłam się jego obecnością.
-Mógłbym cię zapytać o to samo. A teraz zejdź, bo spadniesz. -przeraził się i pomógł mi zejść.
-Zaraz ci wszystko wyjaśnię...-nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwano.
-A jeśli by ci się coś stało? Mogłaś spaść ! Pomyślałaś o mnie? Wiesz jakie to niebezpieczne?- robił mi wyrzuty.
-Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało. Wiem co się zmieniło, teraz mnie kochasz.-przytuliłam go, chcąc go uspokoić.
-Mój anioł wzniósłby się wtedy do gwiazd..-pocałował mnie w czoło.
-Nie przesadzaj. Nie mam 14 lat.-wywróciłam oczami jak zbuntowana nastolatka.
-Gdzie cię wiatr niesie ?-zapytał po chwili.
-Wiem, że to brzmi głupio, ale...Muszę Stelli wytłumaczyć wszystko odnośnie wczorajszych zdarzeń  i nic nie tanie mi na przeszkodzie.-mówiłam z prędkością światła.
-I myślisz, że pozwolę ci wyjść samej, i w dodatku w nocy ? - zmrużył kpiąco oczy.
-Na pewno nie masz nic przeciwko..-insynuowałam.
-Nie ma mowy.-powiedział, jak alfa. Silny, tajemniczy, romantyczny, zdecydowany, niegrzeczny dla innych, wyjątkowo miły dla mnie, strasznie seksowny... Stałam tak dłuższą chwilę wgapiając się w niego. Zagryzłam bezsilnie wargi.
-Alex proszę, ona jest dla mnie, jak siostra.-błagałam próbując złamać twardziela. Muszę być w tej chwili słodka.
-Nie.-rzucił.
-To tak, jakbym zakazała tobie spotykania się z przyjaciółmi.-argumentowałam. Nerwowo czekałam na jego reakcję.
-Nie mam przyjaciół.-potrząsnął ramionami, ciągnąc mnie w stronę swojego pokoju.
-I tak ucieknę..-skomentowałam krótko. Wciągnął mnie do siebie i szczelnie zamknął drzwi balkonowe. Usiadłam na szafirowym fotelu i próbowałam wymóc na nim zgodę.
-W każdym wypadku cię zatrzymam.- powiedział ścieląc duże, drewniane łóżko. Rozmawiał ze mną, jakbym była małym dzieckiem.
-Nie chcę się kłócić.- rzuciłam widząc, że to będzie długa rozmowa. Alex nawet na mnie nie spojrzał, tylko cały czas przygotowywał pościel do spania.
-Nie nazwałbym to kłótnią. Która lepsza ?- odrzekł obojętnie pokazując mi dwie poduszki do spania żółtą i zieloną.
-Zielona. A czym ?- pokazałam na jedną z poduszek, po czym wróciłam do rozmowy i uniosłam brwi. Dotarła do niego moja decyzja i wyrzucił żółtą poduszkę za siebie. On w ogóle nie bierze pod uwagę mojego zdania.
-Ostrą dyskusją.- oznajmił.
-Czy ty masz na wszystko wytłumaczenie ?- zdenerwowałam się. Zaczęłam nerwowo ściskać kluczyki w dłoni.
-Tak. Po której stronie chcesz spać ?-Zapytał mnie, jakby ta rozmowa go nie obchodziła.
-Nie pójdę teraz spać...-wyjaśniłam twardo.
-Pójdziesz.- odwrócił się do mnie z uśmieszkiem.
-I co teraz zamierzasz zrobić ? Zamknąć mnie w pokoju ?- dogadywałam się stanowczo i bezczelniej.
-Mam zamiar rzucić cię na łóżko i trzymać w moich ramionach do końca świata.- puścił mi „perskie oko”, siadając na przeciwko mnie na świeżo pościelonym łóżku.
-Alex nie bądź taki...-przewróciłam oczami. Nie ulegnę jego bajerom.
-Jaki rozsądny, odpowiedzialny?- zripostował mnie.
-Nie, uparty.- odpowiedziałam coraz bardziej zdenerwowana.
-Przepraszam, że się o ciebie martwię. Wiem to wyznanie obydwu nas zaskoczyło.- spiorunował mnie. Siedziałam cicho, ale nie dam tak łatwo za wygraną.
-Też cię kocham.- uśmiechnęłam się szeroko. Odpowiedział mi tym samym.
-Hawakejn siedzi w więzieniu, także czego mam się bać ?- dodałam spokojnie. Nastała cisza. Alex zamilkł. Zaczęłam mieć 100 myśli na sekundę.
-Alex co się dzieje ?- powiedziałam spanikowana. Jego twarz pobladła, ale szybko się odwrócił.
-Nic, po prostu.... Nie pozwolę ci wyjść samej w środku nocy.-skomentował nalewając sobie wody do szklanki, na drugim końcu pomieszczenia. Wstałam i mocno przytuliłam się do jego pleców.
-Proszę.- rzuciłam czując, że napływają mi łzy do oczu.
-No dobrze, ale cię zawiozę. - momentalnie się obrócił i widząc moją twarz, pocałował . Uległ mi, ciekawe dlaczego... Coś jest zdecydowanie nie tak.
-Dziękuję. Czy ty coś przede mną ukrywasz? - szepnęłam cicho. 
-Nie.- zrobił niewinną minę. Powiedzmy, że mu wierzę. 
Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę drzwi. Cudem niezauważalnie wyszliśmy z budynku. Na dworze zaczęło być chłodno, ale za to gwiazd na niebie było miliony. Otworzył mi drzwi ferrari, żebym mogła wsiąść,  po czym wskoczył na miejsce kierowcy. Uwielbiam noc.
Tysiące gwiazd, tysiące myśli...  Podczas podróży spytałam:
-Jesteś zły ?
-Nie po prostu jestem zdziwiony,  dlaczego to robisz.-odpowiedział chwytając mnie za dłoń.
-Nie zdziwił byś się, jakbyś obudził się z jakimś obcym chłopakiem sam w domu? -przedstawiłam sytuację oczami Stell. Zaśmiał się.
-A dlaczego ty to wszystko dla mnie robisz ? Mogłeś spokojnie mieć to gdzieś.-zapytałam, bawią się jego ciepłą dłonią.
-Właściwie nie wiem dlaczego. Dla ciebie nie jestem egoistą.-zagryzł wargi. Popatrzyłam na niego wzrokiem, jakbym zobaczyła 7 cud świata. On jest jakiś inny, niż pozostali "chłopcy". Dlaczego mi na nim zależy ? Przecież to drań - nie wiem. To uczucie wiążące mnie i jego, było na tyle silne, żeby przeciwstawić się trudnościami losu.Na razie.. 
Zatrzymaliśmy się przed domem Stelli :
-Bardzo ci dziękuję. Doceniam to, co dla mnie robisz. -szepnęłam. Nienawidzę wykorzystywać ludzi, czasem to ja wolę się poświęcić.
-Przestań. To nic takiego.-przewrócił oczami. Coś go dręczy. Wyraźnie to widać. Coś dzieje się złego. Martwię się o niego.
-Dla mnie dużo.-posłałam lekki uśmiech. Uchyliłam drzwi i już miałam wysiadać z samochodu, gdy niespodziewanie Alex mnie zatrzymał.
-Zaczekaj!
-Na ciebie? Zawsze.-rozbawiłam go.
-Ufasz mi ?-zapytał markotny. Jasny blask księżyca spadał na jego policzek, tworząc -mglistą powłokę marzeń, jego oczy lśniły tysiącem gwiazd, a usta były na wyciągnięcie ręki.
-Zawsze i wszędzie.- zagryzłam dolną wargę, wpatrując się w jego czerwone usta. Szybko się przybliżył i podtrzymując moją twarz dłonią oddał pocałunek. Zatonęłam w rozkoszy, jednak zaraz zostałam wybudzona z niebiańskiego snu, ponieważ Alex osunął z swych ramion kurtkę. Za szybko to wszystko się dzieje, przestraszyłam się. Odruchowo się cofnęłam. Alex spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-Weź moją kurtkę, bo zmarzniesz.-wytłumaczył. Ulżyło mi. Wiem, że mogę mu zaufać. Zarzucił mi ją na ramiona, a ja opuściłam auto i spokojnie dążyłam do marmurowego ganku Stelli.

*** Oczami Stelli ***
Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam przed chwilą. Spoglądając przez okno w salonie, zdrętwiałam. Moja Caroline całowała się z chłopakiem. Z transu wybudziło mnie ciche pukanie do głównych drzwi. Wciągnęłam ją do środka, wzięłam kakao i poszłyśmy na górę. Była cała w skowronkach. Moja "grzeczna dziewczynka"  w końcu znalazła swego księcia.
-Możesz mi opowiedzieć jak do tego doszło? Przecież, nie dawno nienawidziłaś go.- zapytałam zdziwiona, ale i cieszyłam się szczęściem przyjaciółki. Opowiedziała mi wszystko ze szczegółami o nim, o plaży, o tym co straciłam. Byłam pod wielkim wrażeniem, że moja Caro nareszcie się zakochała i to w niegrzecznym chłopcu ! Księżniczka niedostępna dla nikogo. Złamali kod dostępu do jej serca. Jeszcze nie widziałam takiego blasku w jej oczach od hmmm.. Czasu śmierci jej ojca.
-Nie mogę w to uwierzyć !- rzuciłam zasłuchana w jej historię.
-Sama nie wiem jak to się stało. To tak jakby wytłumaczyć ci, jak się oddycha.- porównała spontanicznie.
-I na pewno nie rozmawiałyśmy tylko dzień?-zapytałam, chcąc się upewnić.
-Na pewno.-posłała mi „perskie oko” w jej wykonaniu to słodkie.
-A teraz powiedz jak wytrzymałaś z Harry'm?-spojrzała na mnie, swoimi czarnymi oczami.
-Na początku byłam zdezorientowana, wyobraź sobie śpisz na łóżku, a obok ciebie leży jakiś przystojniak. Potem miałam niesamowitego kaca. Następnie przypomniałam sobie wczorajszy dzień i ...-przerwałam, jak jej to delikatnie oznajmić.
-I ?-patrzyła na mnie tym swoim „dobrym” wzrokiem
-Zakochałam się! Szczęśliwa? Tak wpadłam na samo dno piekieł, jego burzy loków i niesamowitych dołeczków. -przyznałam się. Na samą myśl o nim się uśmiecham.
-Jak się cieszę! Stell to super! Na kiedy się umówiliście ?- zapytała bijąc mnie czerwoną poduszką.
-Zostawił mi swój numer telefonu. Caro ja się zakochałam ! A co jak robił sobie tylko żarty ze mnie? Albo nie odwzajemnia moich uczuć? -panikowałam.
-Nie histeryzuj ! On się w tobie kocha, wiem z tajnych źródeł!-uspokoiła mnie. Podczas jego pobytu, Harry siedział cały czas przy mnie, zrobił mi tosty na śniadanie i dużo rozmawialiśmy. Znaleźliśmy wspólny język. Tylko on mnie rozumie. Uwielbiam go.
-Moja BFF się zakochała !- piszczała, śmiejąc się.
-Zakochałyśmy się w tym samym czasie, przypadek ?-snułam przypuszczenia.
-Nie sądzę !- odrzekła.
-Jak tam Ruru?-zapytałam zmieniłam temat.
-Teraz dobrze, ale Charlottę zatłukę..-zacisnęła pięści. Caroline jest raczej spokojna, ale na punkcie zwierząt to ma bzika. Nie dziwię się jej, jest bardzo zżyta z swoim jamnikiem. W sumie to był chyba prezent od jej ojca. Ona miała fajnego tatę, nawet go pamiętam, jak zawsze zabierał nas na ogniska. Piekliśmy pianki ! Zawsze jej go zazdrościłam, bo mój tato to duch-niewidzialny i niespotkany okaz. Trzymam się z nim na dystans i dobrze.. Nie chcę go znać, i nie zamierzam płakać. To ja decyduję co czuję i do kogo.
-Czy nastąpił jakich postęp w sprawie Sherlocku Holmes'ie ?-zapytała troszkę poddenerwowana.
-Nie, dobrze się kryją. Nie mogę ich namierzyć nawet satelitą.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-A czy coś się stało?-zapytałam podejrzliwie.
-Alex ma przede mną tajemnicę, właściwie jest pełen tajemnic i twierdzi, że jeśli nie wiem, jestem bezpieczna.-głos się jej załamał. Spojrzałam na jej szkliste oczy. Moja kochana,
wrażliwa Caro.
-Myślę, że za bardzo się przejmujesz. Obiecuję ci jutro się wszystkiego dowiemy...-chwyciłam jej (jak zawsze) zimną dłoń. Nie umiem pocieszać.
-Dobrze, że mam ciebie. -uśmiechnęła się. Żal mi jej, los ją nie oszczędza.
-Chodź spać, bo jutro zaśpimy. Zobacz, która godzina...-zaproponowałam.
-Masz rację, śnij o swym Romeo.- zażartowała. Położyła się obok mnie i słodziutko zasnęła, była wyczerpana, ale szczęśliwa. Niesamowite jak Alex na nią działa, ale jeśli uroni choćby jedną łzę przez niego- zatłukę drania! Przyjechała dla mnie o 12 wieczorem, żeby upewnić się, czy ze mną wszystko w porządku-podziwiam ją. Prawie całą noc nie zmrużyłam oka, myśląc tylko o Harrym, jak rozmawiał, jak się śmiał.. To jakaś moja obsesja, pasja. Zakochałam się w nim na zbój...<3

***Oczami Caroline***
Stell się zakochała. Świat się wali... Zazwyczaj to inni za nią szaleli, a tu proszę. Taka niespodzianka. Cieszę się. Niech ona będzie szczęśliwa...Proszę !  Wracając do świata żywych, położyłam się na wielkim, bardzo wygodnym łóżku Stell i rozmyślałam. Alex coś przede mną ukrywa. Z jednej strony jestem ciekawa tajemnicy, jaką skrywa, z drugiej boję się jej. Czy nasz związek jest "z góry"  zagrożony  niepowodzeniem? A co jeśli Alex bawi się mną? Wątpliwe pytania ciągle mnie dręczyły.Jednak co gorsze, nikt nie był w stanie, mi na  nie odpowiedzieć. Co się z nami stanie ? Jedno wiem na pewno, lepsza okrutna prawda, niż życie w słodkim kłamstwie...

3 komentarze:

  1. łochocho, a sie dzieje. Stella zakochana, Care również. Harry i Alex to prawdziwi łamacze lodów <3
    P.S Chcę więcejjjjj!!!!!!!!!!!1 :3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy kolejna część?

    OdpowiedzUsuń