niedziela, 8 lutego 2015

"Życie na krawędzi..."Rozdział 2 "W oczach nieznanej bestii"

Blady świt zaczął ujawniać się, zza horyzontu, a ja siedziałam na werandzie z moim małym Rubinkiem na kolanach i słuchałam muzyki. Musiałam czymś zagłuszyć moje poplątane myśli.Z jednej strony włamania się zdarzają,może szukał pieniędzy dla chorej babci,albo brakowało mu na czynsz lub pomylił pokoje. Z drugiej strony, dlaczego ktoś nasyła na mnie nożownika ? I co mam oddać ? I dlaczego akurat ja ?! Stwardniała, udałam się korytarzem w stronę kuchni.Minęłam ogromną salę bankietową z dużymi stołami i pięknymi obrusami na nich.  W kuchni przywitała mnie pani Maddy - nasza starsza, serdeczna kucharka, o blond włosach i porcelanowym uśmiechu.
- Dzień dobry! - rzekłam przytulając głowę do drzwi.
- Dzień dobry kochanie! -rzuciła, przygotowując przyprawy do zupy.
-A ty nie przygotowujesz się do pracy ?-zapytała.
-Wzięłam wolne...-odrzekłam.
-Uśmiechnij się! Masz minę jakby chciał cie ktoś zabić...-zażartowała.
-Tak...-dodałam cicho.Wszystko wydawało się zwyczajne.Chyba nikt nie wie, co stało się wczorajszej nocy.
- Gdzie mama ?- zapytałam niby obojętnie.
-Pojechała po zakupy....-powiedziała, szperając w schowku.
-Teraz ?-zastanowiłam się.
-Tak, miała coś załatwić po drodze. -rzekła z uśmiechem.
-Zapewne.....- szepnęłam. Ciekawe, co moja mama przede mną ukrywa. 
-Słucham ?- zerwała się nagle.
-Co? Nie nic...- otrzepałam się.
-A teraz idź się przebierz, potrzebujemy drugiej kelnerki. Za chwilę kolonia przyjdzie na śniadanie, a stoły jeszcze nie nakryte... -dodała w pośpiechu.
-Tak jest panie kapitanie!- zażartowałam. Oderwałam się od ściany i poszłam do swego pokoju. Wędrowałam przez zielone potem szmaragdowe, a na końcu morskie korytarze. Pensjonat kolorystycznie jest wzorowany na odcienie zieleni, stąd jego nazwa " Emerald ". Pokoje tutaj są niezwykle klimatyczne i uspokajające.  Moje małe palce objęły klamkę.... Zastanowiłam się, czy zobaczę ten sam obraz, co wczoraj.Czas wydusić z siebie trochę odwagi- pomyślałam i stanowczo weszłam do pokoju.Zdziwiłam się,wszystko było na swoim miejscu,czysto,rzeczy jakby nigdy nie były ruszane.Ściany koloru morskiego,moje łóżko, ścianka meblowa,wszystkie obrazy. Napis znikł, nie było po nim śladu, jakby to mi się wszystko przyśniło.Czy ja zwariowałam ? Na pewno mama ma coś z tym wspólnego. Czas wrócić do normalnego życia...Ubrałam swoją jedyną czarną, koronkową sukienkę i buty na płaskim obcasie.Włosy spięłam w koka i "założyłam" uśmiech.Witamy z powrotem:).Schodząc na parter miałam wrażenie, jakby wszyscy mnie obserwowali-przerażające.Weszłam do kuchni i zobaczyłam moją bratową. No to wtedy mi się humor na pewno poprawił. Miała obcisłą szarą sukienkę,ale najśmieszniejsze było to, że miała buty na bardzo wysokim obcasie.
-Zakład, że padnie po godzinie?-założyła się ze mną kasztanowłosa dziewczyna.Amanda pracuje u nas od miesiąca, i jak na razie spisuje się świetnie. Jest rozważna,uparta i niezwykle ostra. Zawsze mnie broni, przed ostrzałem nienawiści Charlotty, właściwie nie wiem dlaczego.
-Stawiam dychę , że po dwóch..-uniosłam brwi.
-Zgoda.-szyderczo się zaśmiała.
-Stolik pierwszy Amanda,drugi Charlotta, trzeci Caroline...- kazała Maddy. Zaczęto wydawać posiłki. Teraz, nie można sobie pozwolić na chwilę przerwy. Udało mi się uporać z tym w godzinę, ale musiałam zająć się jeszcze gośćmi na balkonach. Charlotta chodziła już na ugiętych kolanach, wyglądało to, co najmniej śmiesznie.Wzięłam menu i poszłam przeprowadzać "wywiad". W tym domu spotkałam bardzo ciekawych ludzi, ale i dziś los mnie zaskoczył : jeden z gości czytał gazetę sprzed 3 miesięcy-śmieszne. Gdy ścierałam stoliki zauważyłam mamę wychodzącą z samochodu. Pomyslmy kogo ? Tego nieznośnego Alexa. Zdołałam podsłuchać kilka słów, mówili coś, że będą szukać, i żeby mi nic nie mówić. Zbiegłam do wyjścia, po drodze minęłam skomlącą Charlottę, która leżała na schodach.
-Wszystko dobrze ? -zapytałam zdziwiona.
-Nie interesuj się paskudo! Bo jak wstanę, to będziesz mieć kłopot. -powiedziała złośliwie.
-Zabłysłaś jak chrząstka w salcesonie....-dodałam widząc jak masuje stopy.Amanda wisi mi 10. Wyszłam przed budynek. Spotkałam bardzo dziwnie, zachowującą się mamę.
-Mamo, wszystko w porządku ?-przytuliłam ją.
-Tak, tak...-powiedziała, spoglądając na Alexa.
-O co chodzi? -zapytałam moją rodzicielkę.
-Ufasz mi ?- zapytała niespodziewanie.
-Zawsze i wszędzie... -rzekłam wyjęta z kontekstu.
-Posłuchaj mnie kochanie, dowiesz się wszystko w swoim czasie.Na razie twoja nie wiedza czyni cię bezpieczną...- ucałowała mnie i weszła do pensjonatu.
-Mamo ? Mamo ? Powiedz o co chodzi ! Dlaczego chcą nam zrobić krzywdę ?! Mamo !?-nic nie rozumiałam.Ona nigdy taka nie była. Spojrzałam z rozpaczą  na nieugiętego Alexa, on nie ma litości. Po czym uciekłam do jakiegoś cichego miejsca.

*** Oczami Alexa ***

Byłem w instytucie z jej mamą, musieliśmy omówić naszą współpracę.Caroline i Kate mają zapewnioną całodobową ochronę. Helen zrobiła wszystko, żeby je chronić. Za to dołoży wszelkich starań, żeby znaleźć zagubione cudeńko. Chciałem Caroline wszystko powiedzieć,ale ona musi nauczyć się pokory. Wiedza ją zabije...A rodzina jest dla niej najważniejsza.Teraz nie może nawet na mnie spojrzeć.Ma niespotykany charakter, poza tym jest bardzo zgrabna i ....niesamowicie gorąca. Chciałbym zobaczyć jej sukienkę na ziemi. Jej oczy dosłownie hipnotyzują, czarna barwa przyciąga wzrok i sprawia, że patrzenie na nią to czysta przyjemność. Jedno wiem na pewno, nie pozwolę żeby ktokolwiek choćby ją dotknął.

*** Oczami Caroline ***

Moja własna matka ma przede mną śmiertelne tajemnice.I jeszcze to tajne przymierze z Alexem. Wszyscy wokół zachowują się dziwnie.Czy to źle, że nie potrafię udawać ? Że nie potrafię żyć złudzeniami normalności ? Teraz mam tylko jedną zaufaną osobę -Stell.Mogę jej się wygadać widząc, że mnie nie wyśmieje. Zawsze mi pomoże i wesprze. Udowodniła to niejednokrotnie. Weszłam się przebrać i przy okazji wzięłam klucze, a Amandę poprosiłam, żeby przekazała mamie dokąd jadę.Wybrałam się na długą przejażdżkę. Po przejechaniu kilku metrów zorientowałam się, że jakiś samochód mnie śledzi. Nie mam ochoty bawić się w kotka i myszkę.Mieszam tu od dzieciństwa, znam każdą choćby ścieżkę w obrębie 10 km. To będzie niezła zabawa.Przyśpieszyłam, skręciłam kilkakrotnie i z łatwością ich zgubiłam. Dojechałam do ulicy  Baker Street i zaparkowałam przed pięknym domkiem. Z zewnątrz wyglądał zwyczajnie : kremowy kolor ścian, małe okna, czarny dach. Zapukałam do drzwi :
-Bez ciastek nie wpuszczam....-zażartowała.
-Mam problem.-odrzekłam smutnie.
-Trzeba było tak od razu !-przewróciła oczami i dosłownie wciągnęła mnie do domu. W środku wszystko było urządzone po jej myśli, stoły, krzesła, kanapy.Najbardziej z tych wszystkich pokoi ulubiłam sobie jeden. Wchodząc do niego, miałam wrażenie jakbym była w jakimś kosmicznym miejscu. Wysoka technologia, komputer na całą ścianę,  obrazy 3D z wizerunkiem Londynu, jej niepościelone łóżko, porozwalane rzeczy, tak to jak nic jej pokój.
-Ma poprawę humoru mam dla ciebie prezent !- powiedziała do mnie dziewczyna o średniej długości, tęczowych włosach. Jej oczy były zielone jak trwa, a uśmiech wyjątkowy, bo tak bardzo rzadki. Miała na sobie czarną bokserkę, a na niej  czerwoną koszulę w kratkę, czarne porozdzierane spodnie i pasujące trampki.
- Dziś ? Z jakiej okazji? - szepnęłam zaskoczona.Czyżbym zapomniała o jakimś ważnym wydarzeniu ? Ja ? Niemożliwe.
-Jakoś tak...Wiem do mnie nie podobne....-potrząsnęła ramionami i na chwilę znikła za szafą, z której wyciągnęła pudełko. Następnie mi je podała, a koszula, która zakrywała ramię odsłoniła jeszcze większą część jej niezliczonych  tatuaży.Stell jest przebojowa, charakterna, ekstrawagancka, zdemoralizowana, nie zważa na to co myślą o niej inni. Dla ludzi jest chamska, chłodna, bezczelna, arogancka, a dla mnie jak siostra.
-Dziękuję-spojrzałam jak usiadła obok mnie  i otworzyłam pudełko.
-Nowy mikser do piosenek.Teraz będziesz mogła na okrągło śpiewać.Bo głos masz laska niesamowity...-powiedziała z błyszczącymi oczami.
-Mój kochany orzeszek!-przytuliłam ją. Niektórzy ludzie są jak orzechy.Na zewnątrz twardzi, a w środku delikatni.Trudno do nich dotrzeć i trzeba robić tak, aby nie strzaskać wnętrza.
-Tylko się nie przyzwyczajaj.To dzień słabości.-zasępiła się.
-Dużo kosztował ?-zapytałam z ciekawości.
-Aaaa tam, grosze...-podstępnie się uśmiechnęła.
-Dla ciebie grosze, dla mnie miesiąc roboty...-westchnęłam.
-Wiesz rodzice są po rozwodzie: do matki się nie odzywam, a mieszkam z tatą, który jest pochłonięty na okrągło pracą. Ale lubię to, całymi dniami się obijam. Dostaję wszystko co chcę i kiedy chcę. Imprezuję na okrągło. Jestem taką panią własnego losu...-dodała rozciągając się na krześle. Z jednej strony zazdrościłam, a z drugiej współczułam Stelli.
-Ty masz tunel ! -rzekłam z zachwytem, widząc, że tamten temat ją drażni.
-Tak, kolejna niezwykła rzecz, w moim przebojowym wyglądzie..-powiedziała pewnie.
-Ej, nie bądź taka do przodu, bo cię sznurówki wyprzedzą !- rzuciłam w nią poduszką. Oboje zaczęłyśmy się śmiać.
-Dobra, koniec gry wstępnej. Mów co cię gryzie ?-zapytała, podając mi, moje ulubione  ciastka.
-Ktoś próbował mnie zabić...-odrzekłam dramatycznie.
-Cholera ubiegli mnie !-to stwierdzenie było niezaprzeczalnie śmieszne.
-Ej....Ja się tobie zwierzam, a ty mi tu takimi tekstami wyjeżdżasz... -popatrzyłam na nią z pogardzą.
-Żartowałam... Kontynuuj...-założyła swoje okulary.
- Wczoraj ktoś się włamał, zniszczył mi pokój, i na dodatek mama coś przede mną ukrywa....-powiedziałam otępiale.
-Twoja mama ?A ten Alex?-zapytała z ciekawością.
-Jest inny, tak naprawdę tylko przy nim czuję się bezpiecznie. Co nie zmienia faktu, że to zarozumiały, tajemniczy, przystojny, chamski typ....-nie zdążyłam dokończyć,  bo mi przerwano.
-Już go lubię! - krzyknęła, pokazując "like" kciukiem. Przewróciłam oczami...
-Nie powiedziałam ci najmroczniejszego, na ścianie było napisane : "Oddaj albo zginiesz!". Ale co !? Próbowałam żyć nikogo nie krzywdząc, zgodnie z sobą, a i tak zawsze słono muszę za to zapłacić. Muszę się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Miałam paskudne dzieciństwo,ale się nigdy nie skarżyłam. Jak dla mnie człowiek pozbiera się ze wszystkiego i po wszystkim, ale nigdy już nie będzie taki sam. Zniszczyło mnie życie, nie wiem co to miłość, ale odnajduję siłę każdego dnia by wyjść, i stoczyć walkę z tym koszmarnym losem, którego codziennie pokonuję uśmiechem pełnym bólu i szarych wspomnień. A teraz tak bardzo boje się stracić coś, co kocham, że nie chcę kochać niczego, bo.... bo to za bardzo boli....-spłynęłam łzami. Powiedziałam wszystko co leżało mi na duszy. Jeszcze nigdy tak nie wybuchłam przy niej, jak dziś. 
-Podziwiam cię....- szepnęła tylko i mocno mnie przytuliła.-nie umiem pocieszać i nigdy nie płaczę, bo uważam to za słabość, którą moi wrogowie mogą wykorzystać przeciwko mnie.-rzekła twardo.
-Idę doprowadzić się do użyteczności.-dodałam i wypędziłam do jej łazienki. Na lustrze widniał tekst, napisany czerwoną, jak krew szminką :" I tak się nie zmienię..Będę "niegrzeczna" na złość innym."- typowe. Starłam cały makijaż i użyłam tylko czarnej kredki do podkreślenia oczu oraz błyszczyku. Czułam się tutaj, jak w drugim domu. Wracają zahaczyłam o kuchnie, z której "wykradłam" dwa kubki kakao.Wchodząc do pokoju zastałam ją wgapiającą się w skupieniu w ekran.
-Siadaj, pobawimy się w hakerów i sprawdzimy policyjną bazę danych.Może rozpoznasz swego ninję.-uśmiechnęła się szeroko.Stella to geniusz komputerowy.
-Tak, pewnie!- dodałam sarkastyczny okrzyk radości. Po przeglądnięciu kilku stron, postanowiłyśmy dać sobie spokój. Następnie dużo rozmawiałyśmy, gdy wpadłam na pewien pomysł.
-Moment, mogę dać sobie uciąć głowę, że ktoś mnie obserwuje.Wystarczy włamać się do kamer internetowych albo policyjnych i zamienić rolę. My będziemy śledzić ich.Ale nie chcę ciebie na siłę, w to wciągać.-rzekłam nerwowo.
-Jak ty, to i ja. Poza tym beze mnie było by zbyt sztywno! -powiedziała puszczając mi "perskie oko". Chwilę to trwało, ale udało się. Mamy ich w garści-pomyślałam.
-Gotowe ! Żebym tak w nauce była postępowa.-zaśmiała się.
-Są wakacje!-przypomniałam. Wtedy dostałam sms'a od Liama :



-Za 20 minut mamy sekcję taneczną. Oczywiście idziemy.-spojrzałam na Stell.

-Oczywiście...-uniosła brwi.Odpisałam Liamowi : 



-Pożyczysz mi ciuchy? Nie ma sensu żebym wracała się do domu.-rzekłam. Nie mogłam w moim stroju tańczyć. Może nawet nie miałam ochoty, w tamtym momencie wracać.

-Pewnie, weź tam co wygrzebiesz.-powiedziała wgapiając się w ekran. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam spodnie i bluzkę, Stell też się przebrała i wtedy pojechałyśmy na spotkanie grupy tanecznej „ Wolf ”. Należeli do niej : ja , Stella Rowan, barman – Liam Linton, na pozór takie same, ale jednak inne bliźniaczki Lilly i Emily Krinkle, oraz najbardziej pożądany obiekt westchnień dziewczyn - John Sparkel. Spotkanie minęło w miłej atmosferze, mimo, że ostro trenowaliśmy. Chciałam się oderwać od problemów. Chcemy być gotowi do corocznego przeglądu grup tanecznych, organizowanych w „Victoria ''. Możemy dostać parę groszy na potrzeby grupy, poza tym wygrywanie nas kręci.
-Nie mamy szans! - zadecydował Sparkel, łapiąc się za głowę.
-Laluś się poddał ! -zniszczyła go Stell.
-A ty taka silna ?!-wybuchnął gniewem i podszedł do niej zaczynając awanturę.
-Na pewno silniejsza niż ty...-zdominowała go.
-Jak chcesz dalej mieć swoją śliczną buzię, to radzę ci nie zaczynać.-stanęłam po stronie Stell. Ona i John niejednokrotnie mieli spięcia.W tym momencie zrobiło się niebezpiecznie.
-Dość! Jesteśmy grupą, nie wrogami.Jeśli choć jeden zawali możemy przegrać.Z kłótni nie ma nic, dlatego weźmy się w garść i pokażmy ile znaczymy, przed oczami ludzi i wzbudźmy w nich zazdrość.-w ruch weszły moje umiejętności przywódcze.
-Caro musisz śpiewać, gdy tańczysz.-powiedziały jednocześnie bliźniaczki.Po czym przybiły sobie piątkę. Bliźniacza empatia-mega dziwne.
-Kto? Ja ? -obejrzałam się wokół. Kiedy one słyszały jak śpiewam ?
-Posłuchaj jesteś dobrą tancerką, ale jeśli chcemy wygrać musisz zacząć śpiewać. Rozwalisz ich swym wokalem.Uwierz...-rzekła Stell, chwytając mnie za ramiona.
-Naprawdę masz wielki talent.-dodał Liam, który praktycznie dziś był strasznie zamyślony. 
-Zastanowię się nad tym, ale nie obiecuję...-zagryzłam zęby. Jakoś mnie to nie przekonało. Spotkanie dobiegło końca, więc pożegnałam się z przyjaciółmi i wyszłam z Stell przed budynek.
-Caro, żebyś tylko nie zrobiła, czegoś do ciebie nie podobnego.-rzuciła niby przypadkiem.
-Czyli ?-nie rozumiałam, o co jej chodzi.
-Głupiego, nierozważnego, nieodpowiedzialnego....-wymieniała w nieskończoność.
-Przez kogo ?-zastanowiłam się.  
-Przez tego tajemniczego mężczyznę, który rozwalił ci pokój.-powiedziała cicho.
-Nie dam mu takiej satysfakcji...-uśmiechnęłam się z bojową miną.
-Moja krew !-krzyknęła i poklepała mnie po ramieniu.
-Jakbyś się czegoś dowiedziała, to daj mi znać... Okej ?-zapytałam przypominając sobie o podstępie. 
-Okej.-pokiwała głową.Wysłałam jej szeroki uśmiech. 
-Wsiadaj jedziemy do domu.-powiedziałam, podając jej kask.
-Na trzeźwo to wszystko jest takie trudne....-marudziła.Odwiozłam Stell i wracając znowu miałam uczucie, że ktoś mnie śledzi.W połowie drogi, dziwnym trafem skończyło mi się paliwo, choć gdy parkowałam przez salą lustrzaną miałam jeszcze prawie pełny bak. Nie, nie, nie proszę nie teraz ! Stanęłam w środku drogi do pensjonatu.Genialnie i jeszcze w nocy, obok lasu. Mimo, że mam ogromnego pecha, to nie przypadek. Wyciągnęłam telefon i wystukałam numer  mamy.
-Halo ?-ujawnił się głos.
-Mamo, musisz po mnie przyjechać. Ktoś spuścił mi benzynę i zatrzymałam się w połowie drogi.-wyjaśniłam.
-Caroline nie ruszaj się z miejsca.Już jadę.-usłyszałam zdenerwowany głos mojej mamy.
-Dobrze.Stoję na głównej drodze.Dziękuję !-poinformowałam.
-Caroline ?-zapytała pełna niepokoju.
-Tak ?-Drążyłam temat.
-Kocham cię....-szepnęła pełna zmartwiona.
-Ja ciebie bardziej ...-odpowiedziałam. Teraz zrobiło mi się ciepło na serduszku.W tym momencie najważniejsze to, nie  przypominać sobie horrorów, które oglądałam z Stellą. Siedzę sama, w środku lasu, żadnych domów, żadnych ludzi, tylko ja i cisza. Usiadłam na motorze i spoglądałam w gwiazdy. Były takie piękne i wolne.Były takie piękne i wolne. Dlaczego zawsze wieczorami, spoglądam w niebo ? Bo tylko w gwiazdach odnajdę swą nadzieję. Nie mogę przestać myśleć o Alexie. Dlaczego tutaj przyjechał ? Jakie tajemnice krążą w moim domu ? I co, w tym wszystkim, robię ja ? W oddali zobaczyłam dwie małe jasne światełka. Mama musiała nie źle nadepnąć na pedał gazu. Oślepiona przez światła, nie mogłam zidentyfikować samochodu. 
-Może jakoś pomóc ? -dobiegł do nie twardy głos mężczyzny.
-Nie, dziękuję. Dam sobie radę!-odpowiedziałam, starając zachować neutralny ton głosu.Wtedy warkot silnika ucichł.
-Bo wiesz ... -powiedział nieznajomy trzaskając drzwiami auta.
-Nie potrzebuję pomocy.-stanowczo powtórzyłam. Nie zaprzeczę, że się bałam.
-Myślę, że powinnaś mi coś oddać...-kontynuował, podchodząc coraz bliżej. 
-Co ?- zapytałam, coraz bardziej przerażona. Gdy podszedł wystarczająco blisko, rozpoznałam mężczyznę, którego zobaczyłam na moim balkonie. Serce mi zamarło.
-Kim jesteś ?-wymamrotałam.
-Nazywam się Hawakejn.- uniósł brwi.Stałam tak, nie mogąc wykrztusić z siebie słowa.
-To jak będzie, księżniczko ?- zabójczo się uśmiechnął. Stałam przez chwilę sparaliżowana przez strach.
-O co w tym wszystkim chodzi ! Myślisz, że jak będziesz mnie nękał to się będę ciebie bała ! I co wy wszyscy macie z tą księżniczką ! Zmówiliście czy co !? - zbulwersowałam się. Teraz to  pozostało mi tylko grać na zwłokę. 
-Aaaa teraz rozumiem. Właśnie się zastanawiałem, dlaczego taka mądra, dziewczyna po  prostu nie oddała mi wcześniej tego pendrive.- rzekł, z aroganckim uśmiechem.
-Jakiego pendrive'a ? - starałam się regularnie oddychać.
-Bo wiesz twój ojciec, przed śmiercią, schował tajne dane projektu "A.I.R." dotyczące broni masowego rażenia...-zaczął tłumaczyć.
-Co ma mój tata do tego wszystkiego ? On zmarł 3 lata temu ...-przerwałam mu.
-Wierzysz, że to był wypadek w pracy ?- dręczył mnie śmiercią ojca.
-Nie.- powiedziałam pewnie.
-No właśnie. Może nie wszystko wiesz o swoim ojcu ... A nazywamy cię księżniczką, bo to jego ulubione określenie ciebie.-zauważył.
-A co do tego mam ja ? - zapytałam ostro.
-Dowiedziałem się że, jego ostatnim słowem było twoje imię.-powiedział cicho. Zamarłam. Ze łzami w oczach spojrzałam przed siebie i zobaczyłam światła zbliżającego się samochodu. On też to spostrzegł.
-Idziemy!-krzyknął i wziął mnie za rękę. Zaczęłam się szarpać, bić i bronić, ale zdało się to na nic. Z paska wyciągnął strzykawkę i wstrzyknął mi jakąś substancję, po której straciłam przytomność.

*** Oczami Alexa ***

Zgubiła najlepszych ludzi Rosalie - niesamowite. Chwilę temu dostałem wiadomość od jej mamy, zwołałem ekipę. Hawakejn ją śledził. Jestem w pobliżu. Musze ją znaleźć. Jadę jak wariat, nie daruje sobie jeśli coś jej się stanie. Pewnie ten psychol ją dręczy. Nareszcie...widać jej motor, a obok niej jakiś gość. Z piskiem opon, zaparkowałem dosłownie przed nosem. Spanikowany moją obecnością Hawakejn trzymał ją nieprzytomną w rękach.
-Cofnij się albo dziewczyna zginie.-powiedział, przykładając jej nóż do szyi.
-Nie zbijesz jej. Dobrze wiesz, że jest wyjątkowa. Ona jedna może znać skrytkę A.I.R.-przekonałem go.Stał tam jak tchórz, który boi się o własne życie. 
-Uważaj, ona jest nieufna wobec ciebie.Co by się stało gdyby się dowiedziała, kim tak naprawdę jesteś?-zaśmiał się podstępnie.
-I tak się dowie, ale skoro już przykułem twoją uwagę, to posłuchaj. Nie możesz przyjechać do mojego miasta i grozić moim przyjaciołom. Grożenie Caroline… Złee posunięcie. Zostaw ją w spokoju, albo przysięgam nie dożyjesz jutra.-stałem niesamowicie wściekły, myśląc tylko jak mogę ją uratować.  
-Tak, a co mi zrobisz ?-zaczął mnie prowokować.
-Nad tobą krąży F22, nie zdążysz przejść nawet  metra.-rzuciłem blefem z zaciśniętymi zębami.
-Wygrałeś...-krzyknął i uciekł do lasu. Caroline osunęła się na ziemię. Miałem go gonić,ale w tej chwili ona była najważniejsza. Zawsze miałem każdą dziewczynę jaką zechciałem, ale ta mi się opiera. Zakazany owoc, słodziej smakuje. Nie ulega bajerom, ma swoje zdanie, swój rozum, robi to co jej serce podpowie. Miałem dziesiątki ładnych lal barbie, którymi się bawiłem, a one były szczęśliwe, gdy się mogły mną "pochwalić" przed koleżankami. Ale dlaczego ona jest inna ? Ma coś w sobie, ona oddaje każdemu kawałek siebie. Potrafi w człowieku zobaczyć odrobinę dobra. Niesamowicie mi się podoba, zdaję sobie sprawę, że z tego nic nie będzie, ale to silniejsze od mnie. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Usłyszałem ujadające psy gończe, z lasu. Chłopaki zaraz go złapią.  Po motor poślę Harry'ego.- pomyślałem i wysłałem mu sms.
-Nie...Proszę, nie...-zaczęła mamrotać, w moich objęciach.
-Ciiiii...Jesteś bezpieczna. Śpij.... .-szepnąłem jej do ucha. Słysząc mój głos, w mgnieniu oka się uspokoiła. Położyłem ją na tylnym siedzeniu i pojechałem do elegancko oświetlonego pensjonatu. Na parkingu przywitała mnie jej zrozpaczona mama.
-Dziecko kochane ! Co oni ci zrobili !?-rzekła pełna bólu i złości.
-Nic. Ona po prostu śpi.- musiałem ją jakoś uspokoić.
-Nie daruję sobie, jak jej coś zrobią...-szeptała do siebie.
-Musimy ją wyszkolić, żeby broniła się sama. Inaczej może stać jej się krzywda.-przedstawiłem sytuację.
-Jeśli jej powiem, to będzie koniecznie musiała iść do akademii ?-popatrzyła na mnie ze łzami w oczach. 
-Tak, ma do tego predyspozycje. Nie ode mnie to zależy.-spuściłem wzrok. Było mi przykro, ale to ja, jestem draniem bez serca. Ale patrząc na zasługi jej ojca, to była tylko kwestia czasu zanim ją namierzą. To było nieuniknione.    
-Przyszłe życie może mieć przez to przekreślone....-powiedziała, patrząc przez szybę samochodową na nią. 
-Do Akademii będzie uczęszczać, aż do roku po maturze i może się normalnie wyuczyć zawodu, jakiego tylko by zapragnęła. Zadbam o to, żeby doszła do klasy jeszcze w tym semestrze, będzie mieć zaległości, ale sobie na pewno poradzi. Zastanów się, dobrze ? -przekonywałem ją. Spojrzała na mnie wzrokiem, jakby chciała mi prześwietlić duszę, po czym pokiwała głową.
-Idź spać. Ja się nią zajmę .-rozkazałem Helen. Posłuchała mnie i weszła do pensjonatu.
Zaniosłem Caroline, do jej pokoju i delikatnie położyłem na łóżku. Najpiękniejszy widok kobiety. Musnąłem palcem jej policzka. Tylko ją chcę.... 


2 komentarze:

  1. Rozdział genialny, świetny i taki intrygujący AAAAAAAA!!!!!!! <3 Jak mogłaś skończyć w takim momencieeeeeee !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz! Bardzo wciągająca historia :D

    OdpowiedzUsuń